Kiedy patrzymy na coś dostatecznie długo, często przestajemy to zauważać. Codzienność, stałość, okolica, przyjmują pejoratywne znaczenie. Kojarzą się z nudą, szarością i smutkiem. Czujemy potrzebę zmiany otoczenia. Nowe, miejsca, ludzie i klimat dają poczucie spełnienia. Mobilność i kreatywność stały się hasłami współczesności, wymuszającymi stałą pogoń za nowościami. Publikacja na „facebooku” czy „twit”, przykryte kolejnymi wpisami tracą swą aktualność już po paru minutach. W 1886 roku czyli niespełna 50 lat od oficjalnego ogłoszenia wynalazku fotografii, na łamach „ Norddeutsche Allgemaine Zeitung” ukazał się artykuł, w którym czytamy: „ Fotograficzna maszyna wypluwa z siebie miliardy produktów, a te są niczym rój szarańczy unoszący się nad kwitnącym polem sztuki, nie tylko dlatego, że stanowią przytłaczającą konkurencję dla dzieł ludzkich rąk, ale także dlatego, że sama ich istota szkodzi sztuce”. Obecnie w myśl nieszczęsnego hasła : „wszyscy jesteśmy fotografami” , produkujemy owe miliardy obrazków będących chwilowym dowodem na nasze istnienie, atakowani jesteśmy zdjęciami „znajomych” odwiedzających egzotyczne miejsca na świecie. Liczba tych obrazów już dawno przekroczyła możliwości naszej percepcji, ale liczą się przecież tylko te ostanie, już nie sprzed roku czy miesiąca ale z teraz. Technologia idzie w sukurs nowym potrzebą społeczeństwa , czy też je kreuje ? Jeśli przyjrzymy się tym zdjęciom to okazuje się, że najczęściej ich celem nie jest ukazanie miejsc lecz umiejscowienie autorów na tym atrakcyjnym tle. W globalnym świecie, internetu i telewizji możemy zdobyć informacje o najdalszych zakątkach świata i zobaczyć nierzadko doskonałe obrazy z tych miejsc wykonane przez lokalnych fotografów bez wstawania z naszego fotela. Dostępne są widoki z satelity czy też tzw. Street View będące poniekąd spełnieniem marzeń fotografów XIX w. o uwiecznieniu obrazu całego świata. Wobec tych faktów należy zadać pytanie o celowość wytwarzania kolejnych takich zdjęć , i możliwość odnalezienia własnej fotograficznej drogi. „Kolektyw Fotograficzny Świetlica” wierny myśli Paula Klee że „Sztuka nie odtwarza tego, co człowiek widzi, ale czyni widzialnym”, poszukuje w swych działaniach twórczych metody pozwalającej realizować to założenie. Fotografowie z „Świetlicy” wyruszyli w podróż ze starą walizką przerobioną na camera obscura, w najbliższe sobie okolice. W 2015 roku stworzyliśmy wspólnie cykl fotografii pod nazwą „Szklane domy – nieznana historia zaginionej walizki Cezarego Baryki”.